Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna ściekowa na Opolszczyźnie. Firmy komunalne grożą katastrofą ekologiczną

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Tego jeszcze nie było. Nyska firma komunalna Akwa zagroziła głuchołaskim Wodociągom, że nie przyjmie ich ścieków do oczyszczalni i odetnie przepływ. W sprawie odbędą się negocjacje.

Głuchołazy i Nysa przed 30 laty zdecydowały się utworzyć jedną aglomerację do zarządzania odpadami komunalnymi. Pierwsza gmina odstąpiła od budowy swojej oczyszczalni. Zamiast niej zbudowano 20 kilometrowy kolektor którym ścieki komunalne z kilku tysięcy domów, zakładów i szpitali w gminie Głuchołazy płyną do oczyszczalni w Nysie. Rocznie to ok. 1,5 miliona metrów sześciennych nieczystości.

Zarządzające w imieniu samorządów firmy komunalne rozliczają się hurtowo. W miejscu przecięcia się granic gmin na kolektorze jest zamontowane urządzenie pomiarowe, które pokazuje ile ścieków płynie z Głuchołaz. Na tej podstawie nyska Akwa wystawia fakturę. Cena jest negocjowana co jakiś czas między dwiema spółkami.

Spór o deszczówkę w ściekach

Od dwóch lat Akwa domaga się podwyżki, a Wodociągi z Głuchołaz odmawiają akceptacji nowej stawki. Problemem jest opłata za deszczówkę, która dostaje się do ścieków komunalnych m.in. przez pokrywy włazów. Akwa chce, aby płacono za to jak ścieki komunalne. Według prezes Edyty Peikert - takich "wód przypadkowych" z Głuchołaz płynie bardzo dużo, to nawet połowa wszystkich ścieków w kolektorze.

- Wynajęliśmy kancelarię prawniczą, która specjalizuje się w wyliczaniu cen hurtowych. Kancelaria wystąpiła o szczegółowe dane i ich nie dostała - mówi Dariusz Wór-Grech, prezes Wodociągów Głuchołazy. - Bronimy mieszkańców przed nieuzasadnionymi podwyżkami. Wszystkie faktury Akwy płacimy terminowo. Jeśli ma jakieś zastrzeżenia, może wystąpić na drogę sądową.

Nowej taryfy nie uzgodniono. Prezes Akwy szacuje, że z tego tytułu jej spółka poniosła 2 mln zł straty, więc musiała przystąpić do bardziej zdecydowanych działań. Spotkanie negocjacyjne ma się odbyć 18 kwietnia u burmistrza Nysy.

- Przed miesiącem odpisałam kancelarii prawniczej, że udostępnię im wszystkie dokumenty, ale u nas, na miejscu. Nikt od tego czasu się ze mną nie kontaktował - mówi prezes Akwy Edyta Peikert. - Nie mamy nic do ukrycia. Wodociągi celowo opóźniają negocjacje, a same w tym czasie trzy razy podnosiły taryfę dla mieszkańców.

Przestaną przyjmować ścieki z Głuchołaz

11 kwietnia prezes Peikert pisemnie poinformowała burmistrza Głuchołaz, że 17 kwietnia zakręci zawór na kolektorze i przestanie przyjmować ścieki z Głuchołaz. Zaapelowała także o odcięcie dostaw wody do mieszkań i lokali w Głuchołazach, aby nie spowodować katastrofy ekologicznej.

Gdyby bowiem faktycznie doszło do zakręcenia zawodów na kolektorze, to płynące ścieki wylały by się na pola i dostały do rzeki Białej Głuchołaskiej. Prezes głuchołaskich „Wodociągów” uznał to za szantaż w takcie negocjacji cenowych i publicznie zapowiedział, że nie zakręci wody w gminie. W przypadku gdyby bowiem ścieki dostały się do rzeki, poszkodowana byłaby Nysa. Kilka kilometrów niże jest bowiem ujęcie wody pitnej dla Nysy, które ma zapas wody tylko na 7 dni.

W poniedziałek 15 kwietnia sprawa się też tematem debaty przed II turą wyborów samorządowych w Głuchołazach. Głos zabrał wiceburmistrz i kandydat na burmistrza Roman Sambor, uspokajając mieszkańców, że ścieki nadal będą płynąć do Nysy, a groźby odcięcia kolektora są bezprawne. O problemie powiadomiono tez służby ochrony środowiska i wojewodę.

We wtorek 16 kwietnia prezes Akwy Edyta Peikert zdecydowała, że wstrzymuje zamknięcie kolektora. Na czas negocjacji, które teraz mają dojść do skutku.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wojna ściekowa na Opolszczyźnie. Firmy komunalne grożą katastrofą ekologiczną - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na glubczyce.naszemiasto.pl Nasze Miasto