Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oszustwa na policjanta. Ludzie z całej Polski stracili 400 tysięcy zł. Przed sądem oskarżeni nie mieli wiele do powiedzenia

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Po odebraniu gotówki od ofiar, pieniądze miały być przekazywane pomiędzy członkami grupy w celu ich dalszego "prania".
Po odebraniu gotówki od ofiar, pieniądze miały być przekazywane pomiędzy członkami grupy w celu ich dalszego "prania". Mateusz Majnusz
Przed Sądem Okręgowym w Opolu rozpoczął się proces siedmiorga osób, oskarżonych o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Zdaniem prokuratury, oskarżeni posługując się metodą „na policjanta” mieli wyłudzić od ludzi z całej Polski blisko 400 tysięcy złotych.

Śledczy nie mają wątpliwości, że oskarżeni działając w ramach zorganizowanej grupy przestępczej na terenie Polski i Wielkiej Brytanii, wyłudzili znaczne sumy pieniędzy od niczego nieświadomych ofiar. Oszuści, podszywając się pod funkcjonariuszy policji, wykorzystywali zaufanie swoich ofiar, informując ich o fałszywych zagrożeniach dotyczących ich oszczędności.
Metoda „na policjanta" pozwoliła przestępcom skutecznie manipulować ofiarami i nakłonić je do przekazania łącznie 380.000 złotych.

Liderami grupy byli nieustaleni sprawcy, jednak wśród osób, które zdaniem prokuratury były również zaangażowane w ten proceder, wymienia się Damiana S., Andrzeja S., Dariusz S. i Patryka T.

Łącznie na ławie oskarżonych miało we wtorek (16 kwietnia) zasiąść łącznie siedem osób (w tym dwie kobiety). Na rozprawę dotarły tylko cztery z nich.

Oszustwo na policjanta. Mechanizm działania był zawsze taki sam

Oskarżeni stosowali wyrafinowaną metodę oszustwa, wykorzystującą zaufanie ofiar do funkcjonariuszy policji. Przestępcy kontaktowali się telefonicznie z potencjalnymi ofiarami, podszywając się za policjantów. Podczas rozmów oszuści informowali ofiary o rzekomych działaniach policji skierowanych przeciwko grupom hakerów, które miały na celu kradzież pieniędzy z bankowych kont ofiar. W wyniku manipulacji ofiary były przekonane, że przekazanie gotówki rzekomym policjantom ochroni ich środki finansowe.

  • W ten sposób mieszkanka Myślenic straciła 220 tysięcy zł,
  • mieszkanka Kudowy Zdrój – 70 tysięcy zł,
  • mieszkanka Katowic – 30 tys. zł.
  • Przestępstwa miały miejsce również w Opolu, gdzie od jednej rodziny przestępcy wyłudzili 4 tysięcy euro, a w innym przypadku – 26 tysięcy zł oraz 4 tysiące euro.

Po odebraniu gotówki od ofiar pieniądze miały być przekazywane pomiędzy członkami grupy w celu ich dalszego „prania".

Kluczową rolę pełnili tu odbierający, czyli osoby, które bezpośrednio kontaktowały się z ofiarami, oraz koordynatorzy, którzy organizowali przekazywanie sumy pieniędzy do liderów grupy.

Zdaniem prokuratury, cała operacja miała charakter bardzo zorganizowany, z wyraźnie podzielonymi rolami i szerokim zasięgiem geograficznym działania.

Oskarżeni nie przyznają się do winy

Dariusz S. w postępowaniu przygotowawczym chciał dobrowolnie poddać się karze. W praktyce oznacza to przyznanie się do winy i wydanie wyroku bez przeprowadzania postępowania dowodowego. Na rozprawie oskarżony ostatecznie wycofał się z tej deklaracji. Nie chciał także odpowiadać na pytania sędziego ani prokuratora.

- Przyznałem się i chciałem poddać karze, bo chciałem wyjść z aresztu, aby pozałatwiać swoje sprawy osobiste – stwierdził Dariusz S.

Znacznie mniej do powiedzenia miał kolejny oskarżony – Andrzej S.

- Nie przyznaję się do winy. Nie będę odpowiadać na żadne pytania, nawet mojego adwokata – zaznaczył mężczyzna.

Założyli konto bankowe na „słupa”, któremu postawili piwo

Wezwany na rozprawę został także Grzegorz C., który stwierdził, że „nie ma zielonego pojęcia, czego sprawa dotyczy”. Sędzia Robert Mietelski odczytał więc zeznania oskarżonego złożone podczas postępowania przygotowawczego, w którym dokładnie opisał swój udział w tym procederze.

- Zostałem zaczepiony przez nieznaną mi osobę w Gdańsku i poproszony o założenie rachunku bankowego. Powiedział mi, że nie mam się o nic martwić. Postawił mi piwo, dał 150 złotych i zabrał wszystkie dokumenty z banku. Ja nigdy nie miałem dostępu do tego konta. W ogóle nie umiem posługiwać się internetem – tłumaczył oskarżony.

Na koniec Grzegorz C. stwierdził, że „dał się wrobić jak idiota”, ale zarzekał się, że nigdy nie brał udziału w wyłudzaniu pieniędzy od ludzi.

Kolejny termin rozpraw sąd wyznaczył na czwartek, 18 kwietnia.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glubczyce.naszemiasto.pl Nasze Miasto