Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gwardia Opole nadal walczy o trzecie miejsce w PGNiG Superlidze

Wiktor Gumiński
Pierwszy mecz o trzecie miejsce wyzwolił dużo emocji. Nie brakowało w nim ostrych starć i zaciekłej walki w defensywie.
Pierwszy mecz o trzecie miejsce wyzwolił dużo emocji. Nie brakowało w nim ostrych starć i zaciekłej walki w defensywie. Fot. mirosław szozda
Gwardia Opole od przegranej 28-30 u siebie z Azotami Puławy rozpoczęła zmagania o trzecie miejsce w PGNiG Superlidze. Dzięki jej zrywowi w końcówce, wciąż jednak wszystko jest przed rewanżem otwarte.

- Brakuje nam jeszcze w tym sezonie wisienki na torcie - mówił po awansie Gwardii do półfinału skrzydłowy Patryk Mauer. - Byłoby nią zdobycie jakiegokolwiek medalu.

Zgodnie z przewidywaniami, choć opolanie dzielnie postawili się w 1/2 finału Wiśle Płock, los skojarzył ich w dwumeczu o brązowy krążek z Azotami Puławy. Mieli oni prawo przystępować do tej rywalizacji z nadziejami, ponieważ w ostatnim starciu obu ekip zwyciężyli w Okrąglaku 25-22. Choć był to pyrrusowy triumf, ponieważ gola decydującego o braku awansu do finału Pucharu Polski stracili wtedy na trzy sekundy przed końcem, to jednak dał gwardzistom pozytywnego „kopa” na kolejne mecze ligowe.

I początkowe fragmenty pierwszego boju o brąz również należały właśnie do nich. Znakomicie wszedł w niego właśnie wspomniany Mauer, bardzo szybko zapisując na swoim koncie trzy gole. Świetnie funkcjonowała też defensywa opolskiego zespołu, co po niespełna kwadransie pozwoliło mu prowadzić 8-5.

Choć trzy kolejne bramki zdobyli goście, to Gwardia raz jeszcze przystąpiła do natarcia przed przerwą. Okazało się ono znacznie skuteczniejsze niż to poprzednie. Kapitalnie spisywał się podstawowy tercet rozgrywających gospodarzy, który tworzyli Antoni Łangowski, Kamil Mokrzki i Przemysław Zadura. Ich trafienia z drugiej linii, wraz z kilkoma efektownymi obronami Adama Malchera, sprawiły, że na półmetku ekipa z Opola miała cztery gole zaliczki (17-13). Jedyny niepokój w jej szeregach mógł stanowić wtedy fakt, że już po 18 minutach gry Zadura miał na koncie dwie 2-minutowe kary.

- Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra - podsumowywał Rafał Kuptel, trener Gwardii. - W drugiej natomiast przytrafiły nam już się błędy, które w starciu z tak wymagającym rywalem jak Azoty są niewybaczalne.
Całe nieszczęście naszego zespołu zaczęło się od tego, że zaraz na starcie drugiej odsłony, za trzecią „dwójkę”, boisko musiał opuścić Zadura.

- Po zejściu Przemka jakość naszych poczynań w ataku wyraźnie spadła - dodawał Kuptel. - Próbowaliśmy gry na prawym rozegraniu z Patrykiem Mauerem, ale trudno było mu się przebić przez puławską obronę.

W najtrudniejszych momentach ciężar gry w ataku po stronie Gwardii brał na siebie bardzo dobrze dysponowany Antoni Łangowski, ale jego trafienia tylko do czasu pozwalały opolanom utrzymywać kontakt z przeciwnikiem. Przede wszystkim dlatego, że jego pozostali koledzy byli bardzo nieskuteczni.

Wśród przyjezdnych pokaz swoich umiejętności dał natomiast bośniacki rozgrywający Marko Panic. Raz po raz trafiał on do bramki, i to zarówno po rzutach lewą, jak i prawą ręką. Sytuacja gospodarzy zrobiła się w pewnym momencie krytyczna, ponieważ przegrywali już nawet 25-30. To jednak oni zdobyli trzy ostatnie bramki w meczu, co sprawia, że przed rewanżem w Puławach (sobota, godz. 16) wciąż mogą realnie myśleć o sięgnięciu po brązowy medal.

wypowiedzi

Rafał Kuptel, trener Gwardii
Na korzyść Azotów zadziałała dłuższa ławka rezerwowych. Przeciwnicy mogli swobodniej rotować składem, podczas gdy my w ostatnich meczach gramy zwykle 9-10 zawodnikami. Na spadek jakości naszych poczynań w ofensywie wyraźnie wpłynęła czerwona kartka dla Przemysława Zadury. Po przerwie trochę zabrakło nam zdrowia, by osiągnąć lepszy wynik. Za nami jednak dopiero jedna z bitew. Wojna o brąz trwa nadal.

Daniel Waszkiewicz, trener Azotów
Spodziewaliśmy się meczu walki i taki on też był. Tego typu spotkania rzadko bywają ładne dla oka i charakteryzują się zwykle dużą liczbą błędów po obu stronach. Trochę przespaliśmy pierwszą połowę. W drugiej odsłonie nieco zmieniliśmy sposób gry w defensywie i przyniosło to niezły efekt. Dwie bramki przewagi przed rewanżem jednak jeszcze o niczym nie świadczą. Rywalizacja w dwumeczu absolutnie nie została zakończona.

Zobacz też: Wojewódzki Puchar Polski na Opolszczyźnie dla Polonii Głubczyce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto